poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 2.

* No one pov.*

Obudziły ją jasne promienie słoneczne wpadające przez uchylone okno.
Dziewczyna przetarła zaspana oczy i przeniosła się do pozycji siedzącej. Rozejrzała się po pokoju marszcząc brwi w zdziwieniu. Zastanawiało ją gdzie mógł podziewać się Justin.
Po przylocie do Europy, aktualnie przebywali we Francji, pojechali do hotelu ponieważ było już dość późno.Więc kierowali się bezpośrednio na miejsce pobytu.
Powolnym, ospały krokiem Ariel powędrowała do łazienki znajdującej się w ich wspólnym apartamencie.
Tam również go nie było.
Dziewczyna postanowiła zadzwonić do chłopaka. Sięgnęła telefon z zamiarem wybrania jego numeru kiedy drzwi wejściowe otworzyły się gwałtownie.
- kochanie! Proszę... Jest źle! Jest bardzo źle. - Sapnął zdyszany chłopak po czym upadł na kolana. Lewą ręką trzymał się za krwawiący bok.
- O matko Justin ty krwawisz! - Krzyknęła spanikowana dziewczyna.
Podbiegła szybko do chłopaka pomagając mu wstać.
-Połóż się i uciskaj mocno ranę. Ja zawołam pomoc. - Pobiegła  do hotelowego telefonu. Ale głos chłopaka ją zatrzymał.
- Proszę zostań ze mną. - Zaczął krztusić się krwią która jakimś dziwnym trafem zaczęła sączyć się z jego ust. Dziewczyna zaczęła histeryzować. - Pomóż mi... - Błagał. Jego oczy stawały się coraz bladszy odcień brązu. Dziewczyna patrzała zszokowana na krwawiącego chłopaka nie wiedząc co ma robić.
- Pamiętaj o mnie.. - Wychrypiał.
- Nie możesz ! - Ariel zaczęła wrzeszczeć. - Otwórz oczy ! Otwórz te cholerne oczy! - Na marne. - Pomocy! Błagam niech mi ktoś pomoże! - Wybiegła z apartamentu kierując się do pokoju Scootera.
- Scoot ! On umiera ktoś go postrzelił on się wykrwawia! - Wyszlochała wymachując rękoma we wszystkie strony.
- Co ty mówisz ?! - Zapytał zdezorientowany.
- Chodź ! - Nakazała zrozpaczona.
Wraz z Scooterem udała się w stronę jej i Justina apartamentu. Zza okna można było usłyszeć donośne nawoływanie idola przez fanki.
- Nie ma pulsu. - Oznajmił ochrypłym głosem Scooter. - Obudź się dzieciaku ! -Zawył.
- Co do chuja! Nie możesz odejść. Kto to zrobił ?! Zabiję skurwysyna! - Wydarł się załamany.

Tydzień. To już tydzień od śmierci Justina. Ciało byłego idola nastolatek przetranstortowano do rodzinnego miasta. Kanady, matka chłopaka taj jak i Ariel jego dziewczyna. Była dziewczyna popadły w depresję. Ariel przez ostatni tydzień nic nie jadła, piła szklankę wody na dzień zgodziła się na jeden owoc w ciągu dnia. Była tak osłabiona ,że ledwo dawała radę chodzić.
Fani na całym świecie są załamani, nie które jedne z nielicznych popełniły samobójstwo.
Pogrzeb odbywał się na parceli wykupionej przez rodzinę Justina. Tak zwany rodzinny cmentarz.
Wszyscy siedzieli na czarnych matowych krzesłach podczas gdy grupa dość dobrze zbudowanych mężczyzn niosła trumnę w której znajdowało się ciało Justina.
Ksiądz wygłosił przemowę. Następnie wygłosiła ją Pattie.
- Nadal nie mogę się... - Urwała szlochając. Trzęcącymi się rękami złapała mikrofon przyciągając go bliżej.
- Najgorsze uczucie jakie matka może doświadczyć to chować własnego syna. Uczucie tak straszne ,że nie do opisania. Justin najcudowniejszy człowiek jakiego znam. Nie mówię tego ponieważ to mój syn. Mówię to ponieważ to najlepszy człowiek z którym miałam styczność. Uczynny, pomocny, dobroduszny, kochający, mogłabym tak wymieniać bez końca. Ale nie mieli by szansy wygłosić jej moi bliscy. Jak już wiecie moje zdrowie psychiczne nie jest w najlepszym stanie, nie jest nawet w umiarkowanym stanie. Nie mogę przepraszam. -  Głos kobiety się załamał. Swoją wymowę wygłosili również ojciec Justina, jego dziadkowie oraz Ariel i najbliżsi przyjaciele. Po wygłoszeniu swoich przemów był czas aby ostatni raz pożegnać się z Justinem.
Ariel podeszła ledwo do trumny, gdyby nie pomoc Jeremiego nie doszła by. Jej stan jest zdecydowanie najgorszy ze wszystkich zebranych tutaj. Oczywiście nie licząc Pattie.
- Przepraszam! - Nagle oczy chłopaka się otworzyły nawołując jej imię.

                                                                        ***

* Justin's Pov.*

Właśnie wylądowaliśmy a ja próbowałem dobudzić Ariel. Najwidoczniej miała jakiś straszliwy koszmar ponieważ budzę ją już od dobrych piętnastu minut a ona cały czas się ,rzuca i płacze. Nie było mnie przy niej podczas jej sny ponieważ byłem w innej części samolotu. Dowiedziałem się od naszej prywatnej  stewardessy.
Niestety  byłem zmuszony oblać ją szklanką zimnej wody.
- Kochanie przepraszam byłem zmuszony. - Chlusnąłem jej w twarz wodą. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy w szoku rozglądając się na około siebie. Gdy mnie za uwarzyła od razu rzuciła mi się na szyję płacząc, Ta dziewczyna była wstrząśnięta.
-Ty żyjesz! - Pisnęła nadal ściskając mi szyję.
- Tak kochanie ale jeśli nie przestaniesz mnie tak ściskać to zaraz możesz przygotowywać mi pogrzeb. - Zaśmiałem się, ale widząc przerażenie na twarzy dziewczyny od razu zbladła mi mina.
- Kochanie co jest ? - Zapytałem zaniepokojony.
-Miałam okropny koszmar w którym cię postrzelili i umierałeś przy mnie twoje fanki popełniały samobójstwa i byłam na twoim pogrzebie i podeszłam do trumny a ty otworzyłeś oczy i zacząłeś krzyczeć moje imię i się obudziła.- Powiedziała roztrzęsiona.
- Księżniczko ,żyję i nie mam zamiaru odchodzić to był tylko zły sen. - Przytuliłem ją mocno po czym ruszyliśmy do wyjścia z samolotu.


Ale ryczałam podczas pisania tego jej snu. O ludzie to było straszne pisać coś takiego o moim idolu.  Jak wasze wrażenia :D Przestraszyłyście się ? :p Haha czekam na wasze komentarze napiszcie mi swoje reakcje :D

Czytasz = komentujesz :)



czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 1.

 Wszystko w cenę miłości.


Czy ja na pewno dobrze zrobiłam? Czy to był dobry pomysł? Już sama nie wiem czego chcę. Wariuję od tego wszystkiego.
- Ari, coś się stało ? - Tak! I to bardzo dużo! Nie wiem co mam robić kompletny mętlik w głowie.
- Nie, jest okej. - Mruknęłam uśmiechając się blado.
- Nad czym tak myślisz ? - Dziewczyna usiadła po drugiej stronie łóżka.
- Powiedz mi co ja mam zrobić. - Załkałam przeskakują na drugą stronę łóżka siadając z przyjaciółką twarzą w twarz. - Obiecałam mu ,że pojadę. Zgodziłam się. Ale to mnie przerasta choć nawet nie zaczęliśmy.
- Kochanie, wiem ,że to nie jest proste on już do tego przywykł dla ciebie jest to nowe. On będzie zajęty, nie będzie poświęcał ci tyle czasu co do tej pory.
- I właśnie tego się obawiam. Jakby nie mogło zostać tak. - Westchnęłam i podreptałam do łazienki. Odbyłam poranną toaletę i gotowa wyszłam.
Do już trzeciej walizki włożyłam ostatnią parę spodni i zasunęłam zamek.
Czy aby na pewno dobrze robię?
- Serio? Znów? - Westchnęłam odchylając głowę do tyłu.
- Coś nie tak kochanie ? - Odezwał się męski tak dobrze mi znany głos.
Obróciłam się przodem do chłopaka który obiją mnie w pasie przyciągając do siebie.
- Ja po prostu nie jestem pewna co do te... - Nie dane było mi dokończyć ponieważ ktoś gwałtownie wbiegł do naszego pokoju hotelowego.
- Hej dzieciaki zwijajcie szybko swoje szpargały i jedziemy na lotnisko.
- Łoo... Scooter co się stało? Samolot miał być za cztery godziny. - Justin podszedł do mężczyzny i wziął od niego nasze bilety na samolot.
- Zmiana planów już jutro masz pierwszy koncert. - Wysapał.
- Że co?! Przecież to obłęd! Ja nawet nie do końca znam całą choreografię. Nie znam układu sceny a ty mi mówisz ,że jutro rozpoczęcie trasy ?
- Sorry młody masz osiem godzin na naukę. - Westchnął wychodząc z pokoju. Justin wyjął swoje walizki z pod łóżka natomiast dla mnie zamówił *Boy'a hotelowego ze względu na ilość i ciężar moich walizek.
- Kochanie będę czekał przy windzie muszę jeszcze omówić kilka rzeczy z Scooterem. - Odniósł się do mnie.
A więc nie ma już odwrotu. Nadal nie mogę uwierzyć ,że ja Ariel Matthews modelka Victoria's Secret lecę w półtora roczną trasę koncertową z Justinem Bieber'em. To nadal do mnie nie dociera. Ale w końcu czego nie robi się dla miłości życia. Zostawiam w Miami rodziców, jestem z Węgier więc moja rodzina jest właśnie tam, zostawiam moich ukochanych i najlepszych przyjaciół, pracę. Wszystko w cenę miłości.
- Przepraszam ,że pani przerywam ale zostałem wezwany do pomocy z bagażem. - Moje rozmyślenia przerwał wysoki brunet z cudownymi niebieskimi oczami. Uśmiechnął się ciepło i wziął torby które mu wskazałam. Wziął je z taką łatwością. A jego uśmiech jest po prostu taki ugh... Idealny.
Przy windzie stał Justin rozmawiający z Scooterem.
- Przepraszam ,że musisz to dźwigać. To na prawdę musi być ciężkie.
- To nic naprawdę. Dla tak pięknej kobiety mógłbym nosić to codziennie. - Zachichotałam a chłopak mi zawtórował. - Ten podryw mi nie wyszedł.
- Zdecydowanie.  Tak w ogóle Ariel. - Wyciągnęłam rękę, ale zorientowałam się ,że niesie walizki więc schowałam rękę z powrotem za siebie na co chłopak się uśmiechnął.
- Ja jestem Benz.
- O już jesteś. - Odwrócił się Justin.
- Tak właśnie rozmawiałam z Benz'em. - Uśmiechnęłam się do chłopaka, który to odwzajemnił.
Justin spojrzał wrogo na chłopaka po czym wszedł szarmancko do windy.
Ja tylko przewróciłam oczyma i weszłam za Justinem. W windzie Justin znów rozmawiał ze Scoot'em a ja z Benz'em. niestety niekomfortowo czułam się ponieważ wiedziałam ,że Justin nas obserwuje co było krępujące również dla Benz'a.

**

Właśnie wsiedliśmy na pokład prywatnego samolotu Justina. Rozłożyłam sobie fotel jak do pozycji do spania i już miałam zamiar wkładać słuchawki do uszu kiedy na przeciwko mnie usiadł Justin dziwnie na mnie patrząc.
- Coś nie tak ? - Zapytałam dziwnie się czują pod jego spojrzeniem.
- Polubiłaś tego chłopaka prawda ?
- Chodzi o Benz'a ? - Skinął - Tak jest bardzo miły.
- Tak bardzo ,że rozbierał cię wzrokiem. - Ktoś tu jest zazdrosny. Zachichotałam.
- Daj spokój Justin nie masz o co być zazdrosny. Kocham tylko ciebie. I nikogo więcej. - Nachyliłam się muskając jego wargi po czym położyłam się z powrotem wkładając do uszu słuchawki i zapadając w głęboki sen.


-------------------------------------------------------------------------------

* Boy hotelowy - Myślę ,że każdy wie kto to ale dla tych nie wiedzących to chłopak który pomaga z bagażami w hotelach.


I jest rozdział 1. Mam nadzieję ,że wam się podoba. Justin już zaczyna być zazdrosny czy posunie się do czegoś więcej niż dogryzanie ?
Czytasz = Komentujesz :)

Jeśli macie do mnie jakiekolwiek pytania zapraszam na mojego ASK'a. 
I zapraszam również na moje pozostałe blogi :
not-fall-in-love 
life-is-not-easy

środa, 9 lipca 2014

Prolog.

Zazdrość!  Sławny Justin Bieber do czego jest zdolny, przez zazdrość o swoją ukochaną ?
To było do zniesienia, na początku. Z każdym dniem coraz gorzej. Do czego posunie się idol nastolatek ?
Czy Ariel zaprzestanie działaniom Justina ? Może będzie już za późno ?
- Justin twoja zazdrość to choroba, której nie da się uleczyć.
Wynajęcie zaprzyjaźnionego ochroniarza to dopiero początek...
- Już nie wiem co mam robić. To choroba. Jego zazdrość to pieprzona choroba na którą nie ma lekarstwa.


Zapraszam do czytania :)